Droga do Dzierżoniowa to M-A-S-A-K-R-A. Tak wkurzajacej drogi nie ma NIGDZIE! Wiadomo, ze to juz Przedgorze Sudeckie, ale teren byl juz mocno pofalowany duzo wczesniej i dawalismy rade. Minelismy tabliczke "Dzierżoniów", dojechalismy na pierwsza stacje (Orlen) i padlismy... Chwile wczesniej mijalem lezacego pod drzewem Eleganta pjanego, z piwkiem i kiepkiem. Aaale mu bylo dobrze... Zazdroscilem mu.
Kiedy nabralismy juz sil, zeby przejechac jakies 250 (!) metrow, dojechalismy do najblizszego marketu. Pierwszy raz bylem w Inter Marche. Po takim zmeczeniu to byla dla mnie oaza dobrobytu. Zrobilismy zakupy, polozylismy sie na trawie. Nikt nie wyobrazal sobie, ze zaraz niby musimy jechac dalej. A to dopiero polowa drogi zamierzonej byla mniej wiecej. Ruszylismy dalej, zblizajac sie do Gor Sowich.